Kings Of Leon rozpoczęli Mechanical Bull Tour!

Kings Of Leon podczas koncertu w Atlancie

Koncertem w Philips Arena w Atlancie czwórka Followillów rozpoczęła swoją kolejną trasę koncertową, tym razem promującą ostatnie wydawnictwo zespołu, czyli „Mechanical Bull”. Koncert otworzył występ Gary’ego Clarka Jr., po którym na scenie pojawili się Kings Of Leon i zagrali aż… 27 piosenek! Setlista w głównej mierze oparta była na utworach z szóstego krążka (osiem piosenek z „Mechanical Bull”, debiut „Tonight”), ale pojawiły się też utwory z każdej innej płyty. Wielkie było zaskoczenie, gdy fani na samym początku usłyszeli „Charmer”, zagrane po raz pierwszy od 2011 roku. Największą niespodzianką było jednak „True Love Way”, które zabrzmiało po raz pierwszy od 2008 roku.

Kings of Leon Setlist Philips Arena, Atlanta, GA, USA 2014

Caleb podczas występu zaznaczył:

„Chcieliśmy zacząć trasę w fajnym miejscu z mnóstwem świetnych ludzi, więc dziękujemy, że udowadniacie, że nie popełniliśmy przy wyborze błędu.”

Przed rozpoczęciem trasy muzycy zapowiadali, że sporo ćwiczyli, by zadowolić wszystkich fanów po trochu. Może to oznaczać, że podczas koncertów zagrają dawno nie słyszane lub nawet nigdy wcześniej nie wykonywane kawałki. Potwierdza to wczorajszy występ i choćby wykonanie „True Love Way”. Grupa będzie koncertować w USA do końca kwietnia. W czerwcu natomiast zespół pojawi się w Europie, gdzie 13 czerwca zagra w Warszawie w ramach Orange Warsaw Festival.

Kings Of Leon na Orange Warsaw Festival!

Kings Of Leon na Orange Warsaw Festival 2014

Kings Of Leon nie mogli ominąć na swojej trasie naszego kraju! Tym razem przyjadą do Polski w ramach Orange Warsaw Festival i wystąpią 13 czerwca – pierwszego dnia festiwalu – na Stadionie Narodowym w Warszawie. Będzie to trzeci występ zespołu w naszym kraju. Ceny biletów nie są jeszcze znane, wiadomo jednak, że trafią one do sprzedaży już 21 stycznia i będzie je można kupić tutaj.

Na oficjalnej strony festiwalu możemy przeczytać:

Mamy ogromną przyjemność ogłosić, że jeden z najbardziej wyczekiwanych zespołów na scenie Orange Warsaw Festival, będzie gwiazdą pierwszego dnia koncertów. KINGS OF LEON zagrają w piątek, 13 czerwca!

„KINGS OF LEON jest jednym z niewielu zespołów, które każdą – nawet najmniejszą cząstkę – swojej twórczości przekuwają w sukces. Tak jest z każdym kolejnym albumem, każdą kolejną trasą koncertową i występem festiwalowym… Fani ich za to kochają. Kochają ich, ponieważ cały czas tworzą i grają wspaniałą muzykę, nie spoczywając na laurach. Piękne jest to, że mając jeszcze tyle do osiągnięcia, osiągnęli już tak wiele. Jest mi niezmiernie miło, że gang Followillów powraca do Polski, aby zagrać na Orange Warsaw Festival. To będzie z pewnością iście królewski wieczór, który mam nadzieję wpisze się wielkimi literami w historię, zarówno, zespołu jak i Festiwalu.” – Sławomir Nowaczewski, Promotor Festiwalu, Rochstar Events.

Kings Of Leon nominowani do Brit Awards!

https://i0.wp.com/allaboutmusic.pl/wp-content/uploads/2014/01/BRIT-Awards-2014.jpg

Poznaliśmy nominowanych do tegorocznych Brit Awards, czyli do najbardziej prestiżowej nagrody muzycznej na Wyspach Brytyjskich. Wśród tych, którzy mają szansę zgarnąć statuetkę są także Kings Of Leon, którzy zostali nominowani w kategorii „Najlepszy zespół zagraniczny” obok Arcade Fire, Haim, Daft Punk oraz Macklemore’a & Ryana Lewisa. Ceremonia rozdania nagród odbędzie się już 19 lutego w londyńskiej O2, a poprowadzi ją James Corden. Swój udział potwierdzili już m.in. Arctic Monkeys, którzy mogą być jednym z głównych zwycięzców gali, czy Bastille. Kings Of Leon jak do tej pory zgarnęli dwie statuetki Brit Awards (obie w 2009 roku), zbierając łącznie osiem (z tegoroczną dziewięć) nominacji.

Zmarł dziadek Followillów – Leon

Wczoraj o śmierci swojego dziadka Leona – dzięki któremu zespół nazywa się tak, jak się nazywa – najpierw poinformował na twitterze Nathan, który napisał:

Chwilę potem Jared dodał:

Nominacja Grammy dla „Mechanical Bull”!

Mechanical Bull (2013)Szósty studyjny krążek Kings Of Leon – „Mechanical Bull” – został wczoraj nominowany do nagrody Grammy za „Najlepszy Album Rockowy”.  Jest to jedenasta nominacja dla zespołu, który ma też już na koncie cztery statuetki. Wśród innych nominowanych w tej kategorii znaleźli się m.in. „Celebration Day” Led Zeppelin, „13” Black Sabbath czy „…Like Clockwork” Queens Of The Stone Age. Gala rozdania nagród odbędzie się 26 stycznia 2014 roku w Los Angeles.

Matt dla PremierGuitar

matt

Matt znalazł ostatnio chwilę, by porozmawiać z Corbinem Reiffem z portalu PremierGuitar.com i w wywiadzie mówił m.in. o procesie powstawania nowej płyty czy o planach zespołu na najbliższą przyszłość. Panowie sporo porozmawiali też o sprawach czysto technicznych i gitarowych, których nie zdecydowałem się przetłumaczyć, gdyż ekspertem od takich spraw nie jestem, a nie chcę napisać czegoś źle lub niezrozumiale. Cały wywiad, który składa się z trzech części, możecie przeczytać tutaj.

Wzięliście bardzo potrzebną przerwę przed pracą nad tym albumem. Jak to wpłynęło na proces tworzenia „Mechanical Bull”?

Przez długi czas żyliśmy naprawdę szybko, myślę że przez osiem czy dziewięć lat, więc dobrze nam to zrobiło. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani, że znów jesteśmy razem i zaczynamy pracę nad albumem.

Czy podczas przerwy grałeś trochę na gitarze, czy wolisz odstawić ją, gdy nie nagrywasz lub nie jesteś w trasie?

Jestem pewien, że nie to ludzie chcą usłyszeć, ale gdy myślę o tym poprzednim roku to ledwo przypominam sobie jakiekolwiek granie na gitarze. To jednak trochę dziwne, ponieważ gdy wziąłem ją z powrotem w ręce to było to jak spotkanie ze starym przyjacielem, a ja byłem naprawdę podekscytowany ponownym graniem – i czułem jakbym był lepszym gitarzystą. Ciężko to wytłumaczyć.  To tak jak pracujesz nad muskułami, następnie robisz sobie tydzień przerwy, by muskuły się wydobrzyły i wtedy stają się one silniejsze.

Czy uważasz, że twoje podejście do grania się zmieniło?

Słuchałem sporo muzyki podczas tej przerwy, ponieważ przed „Come Around Sundown” miałem blokadę w pisaniu muzyki i zdecydowanie nie czułem się zbyt kreatywny. Słuchanie dużej ilości muzyki pomogło mi zobaczyć, co robią inni gitarzyści i inne zespoły. Nie analizowałem albumów wnikliwie, ani nic z tych rzeczy, ale myślę że znacząco mi to pomogło, gdy przyszedł czas na pisanie muzyki.

Czego słuchałeś?

To dziwne, ale wiele zespołów, które lubię nie ma mocnego gitarzysty. Jest taki zespół, który nazywa się Wild Nothing, który gra muzykę w brzmieniu pop/indie. Słuchałem albumu zespołu Horror pt. „Skying”, słuchałem też Tame Impala. Było też trochę klasycznych kawałków. Na jakiś czas powróciłem do słuchania Thin Lizzy, przez minutę także ZZ Top. Jednak nawet zespoły, które używają sporo syntezatorów pomogły mi wyobrazić sobie te syntezatory jako część gitarową, gdyż myślałem wtedy, jak mogę to przenieść na brzmienie gitary używając pedałów i innych takich rzeczy.

Gdy zjednoczyliście się, by pisać i nagrywać to jakie było wasze wspólne myślenie?

Pamiętam jedynie, że wciąż uspokajaliśmy się nawzajem, że ten album musi być świetny – albo przynajmniej, że musimy myśleć, że będzie świetny. Powtarzaliśmy: „Jeśli nie będzie świetny to zrobimy sobie po prostu dłuższą przerwę i nie wydamy albumu, póki nie pomyślimy – jako zespół – że jest świetny.” W przeszłości, zawsze czuliśmy presję – zazwyczaj to wytwórnia, która wsadzała nas do studia i mówiła „macie sześć tygodni.” Tym razem zbudowaliśmy własne studio i mieliśmy tyle czasu, ile chcieliśmy.

Biorąc pod uwagę całą tą negatywną prasę wobec zespołu, czy czuliście jakbyście mieli coś do udowodnienia?

Ciężko jest widzieć złe recenzje i być porównywanym do Creed czy Nickelback. Niezbyt rozumiem te porównania. W pewnym momencie trzeba po prostu mieć takie podejście, że „jest to coś, co kochamy robić, więc będziemy wciąż to robić, zapominać o tych wszystkich ludziach i wiedzieć, że są fani naszej muzyki.”

„Mechanical Bull” to krążek łączący różne odmienne style. Są elementy bluesowe, rocka stadionowego, country czy typowego rocka. Czy ciężko jest wypracować te różne stylistyczne tendencje zespołu?

Wszyscy mamy bardzo różne gusta, ale to wszystko składa się na całość. Ja lubię takie rzeczy z atmosferą – większe, o wiele bardziej znaczące piosenki jak „Beautiful War” i „Tonight” czy nawet „Coming Back Again”. Caleb z kolei lubi bardziej country, jak „On the Chin” i „Comeback Story”. Jared jest po trochu jak ja, więc to wszystko się razem nakłada. Jeden utwór może być bliski do utworu bluesowego czy country, a kolejny może być tym masywnie brzmiącym, który odnajdzie się na stadionie.

U2 wydaje się mieć wpływ na twoją grą, jeśli nie na cały zespół.

The Edge [gitarzysta U2] ma wielki wpływ. Wiele osób potrafi grać szybko i grać szalone solówki – i jest to zajebiste, sprawia że jest się naprawdę utalentowanym – ale ja myślę, że bycie zdolnym do napisania partii gitarowej, która zmienia cały utwór jest prawdziwym talentem. To piękna rzecz sama w sobie, a The Edge robi to świetnie.

Gdy graliście na wspólnej trasie z U2 w 2005 roku to mieliście jakieś większe relacje z Edge’em?

Mówiliśmy sobie „cześć” i tego typu rzeczy, ale nie wychodziliśmy gdzieś razem ani nie rozmawialiśmy o grze na gitarze. Raz się jednak zdarzyło, że jego technik pozwolił mi wejść na soundcheck i zobaczyć jego sprzęt, co totalnie zwaliło mnie z nóg. Wtedy miałem jedynie  gitarę, wzmacniacz, pedał pogłosowy na jeden utwór i przester na 45-minutowy set. Więc kiedy to zobaczyłem to pomyślałem jedynie „Boże, musi używać pięciu różnych pedałów tylko przy jednej piosence. To tworzy tylko jeden dźwięk, część się kończy, a on nie używa nawet tych pedałów ponownie!” Wiele ludzi mówi, że zmieniliśmy się po tamtej trasie. Pamiętam wspólną trasę z Secret Machines i ich gitarzysta – Benjamin Curtis – też miał zwariowaną liczbę pedałów. Wtedy pomyślałem sobie po raz pierwszy: „Możemy powinniśmy coś zmienić.”

(…)

Jak widzisz przyszłość zespołu?

Będziemy w trasie przez cały następny rok i naprawdę jesteśmy podekscytowani. Będzie jednak ciężko, ponieważ mamy tak wiele utworów. Kilka tygodni temu podjęliśmy decyzję, że zaczniemy grać dwugodzinne koncerty. Albo to, albo wykopiemy utwory, które wszyscy lubią i wtedy ludzie nie będą chodzili na zespoły i nie będą mogli usłyszeć tego, co chcą.  Po trasie zobaczymy co dalej. Albo od razu w 2015 wrócimy i nagramy kolejny album, albo jest możliwość zrobienia sobie kolejnej rocznej przerwy. Świetnie to zadziałało tym ostatnim razem. Wszystko było fajne i świeże, a my naprawdę i szczerze chcieliśmy to zrobić, w przeciwieństwie do tego, gdy wytwórnia mówi nam po prostu „musicie zrobić kolejny album.” Mamy się świetnie. Jesteśmy gotowi by dać czadu.